8 min. czytania

Cykloza wciąga

Moje najlepsze pomysły powstały podczas jazdy na rowerze.

Treningi i szkolenia organizują kilka razy w tygodniu – jeżdżą z zaawansowanymi kolarzami, ale też z tymi, którzy po raz pierwszy usłyszeli termin „kolarstwo szosowe”. Ich profile w social media śledzi kilkadziesiąt tysięcy osób, a swoją pasją zarażają kolejne. Cyklozą zarazili i nas.

Poszukiwania idealnej scenerii do poznania Was z naszymi bohaterami nie mogły być prostsze! Wybraliśmy miejsce, które od dawna mieliśmy na naszej liście #DoZobaczenia, a do nich pasowało doskonale.

Razem z Ewą, czyli Ministrą Kolarstwa i Mikołajem, czyli Królem Rowerów z #Airbike zapakowaliśmy rowery na dach #Mitsubishi #EclipseCross i ruszyliśmy do serca Tyrolu – Plansee, czyli kolarskiego raju.

Mitsubishi Stories: Skąd się wzięła u Was ta cykloza?

Ministra Kolarstwa: Właściwie to była w nas od zawsze. Moim pierwszym dorosłym rowerem był góral – jeździliśmy wspólnie do pracy i zwiedziliśmy całą Hiszpanię. Trochę później wpadłam w szał wyścigów MTB – i się zaczęło. Kolejne treningi, kolejne wyścigi
i zwycięstwa – aż pojawił się Mikołaj (śmiech) i to przez niego wsiadłam na „szosę”.
A obecnie ministruję w kolarstwie!

Król Rowerów: Kolarstwo jest od zawsze, ale jako biznes pojawiło się dopiero 20 lat temu. Któregoś dnia z kolegą wpadliśmy na pomysł, by stworzyć coś swojego – wypadło na rowery (śmiech). Kolega zrezygnował, powstał Airbike, a ja zostałem #KrólemRowerów (śmiech).

Mitsubishi Stories: Co kręci Was w kręceniu?

Król Rowerów: Kiedy jeździsz rowerem, to głowa odpoczywa. Wysiłek fizyczny,
a jednocześnie zaangażowanie zmysłów i panowanie nad sprzętem sprawia, że nie myślisz o głupotach. A na długich samotnych szosowych trasach można wiele rzeczy przemyśleć.

Ministra Kolarstwa: Moje najlepsze pomysły powstały podczas jazdy na rowerze! Każdego kręci coś innego – część osób kocha się ścigać, inni w ten sposób podróżują, a jeszcze inni chcą poznać nowych ludzi. Kolarstwo daje też okazję do fantastycznego kontakt z przyrodą.

Mitsubishi Stories: Staracie się zmieniać miejsca treningów?

Ministra Kolarstwa: Kiedy jest okazja, to się pakuję i zmieniam scenerię. Męczy mnie nie tylko wysiłek fizyczny, ale też powtarzalność. Kiedy ciśniesz tę samą trasę po raz enty, to znasz każdy zakręt, wybój, wybrzuszenie w asfalcie i trudno się cieszyć tym, że na „52. kilometrze załatali dziurę”. (śmiech)

Król Rowerów: Z czasem różnie bywa, ale jeśli coś naprawdę uwielbiasz, to nie szukasz wymówek, tylko rozwiązań. Kiedy nie mamy czasu, by dojechać gdzieś na rowerze, to pakujemy rowery do auta i jedziemy w nowe miejsce, by zrobić trening tam, gdzie jest… po prostu inaczej.

Gdybym miała podać definicję kolarskiego raju, to jest właśnie
TO miejsce!

Mitsubishi Stories: Destynacja – czyli gdzie najlepiej uprawiać cyklozę?

Król Rowerów: Wszędzie! W Polsce znajdziecie wiele ciekawych tras rowerowych, a za granicą lepiej rozwiniętą infrastrukturę rowerową. Ciekawym tematem jest relacja kolarzy
i kierowców – w Polsce, oględnie mówiąc, średnio lubi się rowerzystów. Za granicą kierowcy są znacznie bardziej życzliwi, bo w większości również jeżdżą rowerami, .

Mitsubishi Stories: Wyciągnęliśmy Was aż do Plansee. Jak oceniacie ten wybór?  

Ministra Kolarstwa: Nie sądziłam, że jest tu tak pięknie! Gładki asfalt, widoki, drogi poprzecinane torami kolejowymi, które kocham, góry i spokojny ruch samochodowy przyjazny kolarzom… Gdybym miała podać definicję kolarskiego raju, to jest właśnie TO miejsce!

Król Rowerów: Jest jeszcze jedna rzecz, dla której cieszę się, że tu jesteśmy. My przemieszczamy się także z myślą o sprzęcie, bo niektóre rowery wymagają „oblatania”
w wyjątkowej scenerii. Przywiozłem do Tyrolu marzenie każdego tri-zawodnika – czasowy
S-Works Shiv – ten konkretny model to jeden z dwóch takich rowerów dostępnych
w Polsce i jeden z pięciuset wyprodukowanych na świecie. Miejsce dla tego roweru musiało być mocno wyjątkowe i przyznam, że spełniło moje oczekiwania, które po Waszych zapowiedziach małe nie były. (śmiech)

Prowadzenie biznesu w branży rowerowej to w sezonie po
15 godzin pracy na dobę.

Mitsubishi Stories: Jak oceniacie ten sezon rowerowy?

Król Rowerów: Chciałoby się powiedzieć, że szlifowałem formę życia, miałem dużo startów i jeszcze więcej treningów, ale prawda jest taka, że my w sezonie startowym tak naprawdę nie mamy czasu na treningi. Prowadzenie biznesu w branży rowerowej to w sezonie po piętnaście godzin pracy na dobę. Własne potrzeby schodzą na dalszy plan. Najpierw realizujesz ambicje klientów – często „poza protokołem”, czyli po godzinach pracy – bo trzeba przygotować im rower i zdusić kryzys, bo jutro mają start. W takiej sytuacji odpuszczasz własne trenowanie. 

Ministra Kolarstwa: To nie jest tak, że nie jeździliśmy w ogóle, bo służbowo „kręcimy” non stop. Bywa, że mam w nogach po 120 kilometrów dziennie i wychodzę na rower trzy razy dziennie – z taką grupą, z inną grupą, albo indywidualnie. Już nie wystarcza czasu na nic innego. Kiedyś ścigałam się dużo więcej – teraz ścigam się głównie z czasem. Obecnie mam w kalendarzu ze trzy ulubione wyścigi i staram się co roku je zaliczyć. Z wynikami na tych wyścigach bywa różnie – na przykład z moim ulubionym (bo najtrudniejszym
w Polsce) szosowym wyścigiem #TatraRoadRace mam pewne rachunki do wyrównania.
W tym roku zrobiłam z pięć treningów pod ten start, a to o jakieś 65 treningów za mało. Wystarczyło na utrzymanie się w pierwszej dziesiątce kobiet, do podium już jednak zabrakło. To jest bezlitosne – czego nie wytrenujesz, to wycierpisz na wyścigu. Nie ma szans na walkę z tymi, którzy przepracowali sezon.

Mitsubishi Stories: Widzicie różnicę w liczbie osób jeżdżących na rowerach?

Król Rowerów: Zdecydowanie. Widać różnicę w liczbie osób uprawiających sport
w Polsce, w tym jeżdżących na rowerach. W tym sezonie poszliśmy mocno w stronę rozwoju kolarstwa w Polsce – jeździmy z amatorami, zawodowcami i prowadzimy komunikację w social media, gdzie śledzi nas kilkadziesiąt tysięcy osób. Obserwujemy, jak ludzi kręci to, co robimy i że coraz więcej osób chce spróbować tego, o czym mówimy. Ale wiemy, że nasi klienci odnoszą sukcesy w startach, co nas bardzo cieszy.

Ministra Kolarstwa: Ta gałąź sportu wciąż się rozwija. Ja skupiam się na pospolitym ruszeniu kobiet na rower i podczas cotygodniowych babskich ustawek wtłaczam tę cyklozę w organizmy żeńskiej populacji. Trzy lata temu dziewczyna na szosie zaskakiwała, a dziś jest ich tyle, że czasem mogłabym na trasie nie robić nic innego, tylko im machać.
I tym sposobem sama robię sobie konkurencję na wyścigach (śmiech).

Mitsubishi Stories: Jak łączycie pracę i pasję?

Król Rowerów: Nasza praca jest naszą pasją. Jeśli poświęcasz na coś tyle czasu, to musisz to rzeczywiście kochać. Albo mieć coś nie tak z głową.

Ministra Kolarstwa: Służbowo dużo podróżujemy i mamy kontakt z niesamowitymi ludźmi i to napędza. Jestem w takim punkcie swojej kariery, że robię to, co lubię. Jednak zawsze powinno się znaleźć miejsce na oddech i ja w ramach takiego odpoczynku biegam, a Mikołaj chyba jedynie myśli, że powinien biegać!

Mitsubishi Stories: No to do brzegu. Czy do mety? Co jest najważniejsze w rozpoczynaniu przygody z kolarstwem?

Król Rowerów: Po pierwsze? Bezpieczeństwo. Twardo nie dopuszczamy do udziału
w treningach osób bez kasku. Z uporem maniaka informujemy o obowiązku posiadania oświetlenia czy konieczności sygnalizowania manewrów na drodze. Kierowcy nie czytają nam w myślach i nie mają szansy przewidzieć, że akurat teraz skręcimy sobie na przykład w lewo.

Ministra Kolarstwa: Nienałożenie kasku jest tak lekkomyślne, jak niezapięcie pasów
w aucie. Może się udać wiele razy, aż do pewnego pierwszego i ostatniego razu.

Król Rowerów: Dochodzi jeszcze stylówa, bo każdy wie, że „co się nie pojedzie, to się dowygląda”. I w tym „dowygląda” jest wszystko – dobry trisuit (kombinezon kolarski,
w którym się i pływa, bo można go ukryć pod pianką do pływania, i się jedzie, a potem jeszcze biegnie), odpowiedni kask, buty, skarpety i rower, który niemalże sam jedzie (choć sam – wiadomo – nie pojedzie).

Ministra Kolarstwa: W kwestii stylówy, zapamiętajcie sobie, że czarne mokasyny są dobre na dancing po treningu. A mówiąc już zupełnie poważnie – to, w czym jeździsz, jakie masz okulary, spodenki i buty, na samym początku nie ma absolutnie żadnego znaczenia.

Po prostu wsiądź na rower. O resztę zadbasz później.  

Poznaj lepiej naszych bohaterów:
Ewa Kołodziej aka. @ministra_kolarstwa 
Wcześniej związana z MTB, a dziś z kolarstwem szosowym.
Prowadzi grupowe i indywidualne szkolenia szosowe, organizuje Babską Szosową Środę.
W sprawie startów w wyścigach nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Mikołaj Pytel aka. @Krol_Rowerow
Założyciel sieci sklepów i profesjonalnych serwisów rowerowych AirBike.

Samochód: Mitsubishi Eclipse Cross
uzbrojony w bagażnik bazowy i uchwyty rowerowe.

Autorzy:
Operator: Marcin Idziaszek
Montaż: Marcin Idziaszek
Fotograf: Paweł Poręcki
Produkcja: Paweł Poręcki, Monika Kozłowska