6 min. czytania

5:60 i wybuch magii

Karierę rozpoczynał w latach 90., występując w filmach reżyserowanych przez Łukasza Karwowskiego, Krzysztofa Kieślowskiego czy Władysława Pasikowskiego.

 W XXI wiek wszedł jako odtwórca głównej roli w „Kuracji” – przedstawieniu Teatru Telewizji w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego. Ta sztuka była początkiem ich długoletniej współpracy i niezapomnianych kreacji w „Weselu”, „Domu Złym”, i „Drogówce”. Dziś, rozchwytywany jako aktor i producent, znalazł dla nas czas podczas realizacji zdjęć do nowego filmu „Miasto” w reżyserii Marcina Sautera. Pojechaliśmy do Bydgoszczy, by spotkać się z Bartkiem Topą i posmakować życia na planie filmowym.

Mitsubishi Stories: Kim jest aktor?

Bartek Topa: Często się mówi, że aktor jest tylko odtwórcą, ale ja absolutnie się z tym nie zgodzę. Mój zawód opiera się na transferze myśli, emocji… tworzywa, które zostało wymyślone przez życie, potem napisane przez scenarzystę, a później wykreowane przez reżysera i całą ekipę, która jest zaangażowana w tworzenie filmu. Wykorzystuję ciało jako narzędzie, jako przestrzeń do pakowania w siebie historii, oczywiście wymyślonych, ale naznaczonych moim unikalnym spojrzeniem. Aktorstwo to paleta barw, które mogę przekazać poprzez siebie i swoje zmysły. Im jest ona szersza i ma więcej odcieni – od mroku do światłości – tym bardziej rezonuje z widzem.

Mitsubishi Stories: Dlaczego film?

Bartek Topa: W Nowym Targu, skąd pochodzę, raz czy dwa razy w miesiącu mieliśmy Dyskusyjny Klub Filmowy, do którego chodziłem razem z siostrą. Tam z wypiekami na twarzy oglądałem różne filmy i już wtedy, gdy byłem bardzo młody, ta magia wnikała w moje serce. Mimo że kończyłem technikum weterynaryjne to wciąż pojawiała się tęsknota za wykreowanymi bohaterami, historiami, światami. To był powód, że znalazłem się w szkole filmowej w Łodzi, gdzie nawiązałem bliskie relacje z ludźmi filmu – aktorami, reżyserami, operatorami.  Kiedyś do opowiadania historii służyły płótno, ściana i papier, dziś te obrazy maluje film. A ja zawsze marzyłem, żeby uczestniczyć w tym inspirującym, twórczym procesie.

Mitsubishi Stories: Co to jest dobry film?

Bartek Topa: Wszystko zaczyna się od dobrego tekstu. Jak jest dobra historia i świetnie zaznaczone relacje bohaterów, to za pomysłem idą pasja i determinacja, żeby ten pomysł zrealizować. Są twórcy, którzy w jakimś stopniu gwarantują dobre relacje, dobrą energię na planie i potem w kinie. Wiedzą, że robią dobry film. A co to znaczy dobry film? To znaczy taki, który po prostu działa na widza. Przekonuje go i wciąga do swojego świata.

Mitsubishi Stories: Jak wygląda dzień aktora na planie filmowym?

Bartek Topa: Przyjeżdżam na plan, na początek jest charakteryzacja, później próby konkretnych scen, a potem to, co najlepsze – zaczynamy zdjęcia. Towarzyszą temu wielkie emocje, twórcza energia, ale to jest też autentyczna, normalna praca. Mamy konkretne plany ujęć, które określają, co jest do zrobienia. Nie można zapominać, że w filmie się czeka. Duża część tej pracy to oczekiwanie na przygotowanie konkretnego planu, sceny albo ujęcia. Czasami wchodzisz na ujęcie i ono jest realizowane w 30 sekund, w minutę, dwie, a potem znowu czekanie, czekanie, czekanie.

Mitsubishi Stories: Lubisz czekanie?

Bartek Topa: I tak, i nie – to jest ważna część tego tygla, pozwala lepiej zrozumieć historię, klimat filmu i bohaterów. Ale jeżeli jest 04:30, czy 05:60 nad ranem, może to być uciążliwe i męczące, szczególnie jeśli to któraś noc z rzędu. Akurat ten film, praktycznie cały, jest realizowany nocą, więc nasze dni są wywrócone na lewo. Zaczynamy śniadaniem o 19:30, obiad mamy o trzeciej w nocy, a kolację o szóstej rano. Co najważniejsze – mnie to wszystko bardzo smakuje ?

Mitsubishi Stories: Co tworzy magię kina i dobrego filmu?

Bartek Topa: Kino jest wypadkową pasji twórców, reżysera, scenarzysty, scenografa, kostiumologa, charakteryzatora i oczywiście aktorów. Ale poza tą twórczą ekipą jest też ekipa techniczna –  wózkarze, oświetlacze, cały pion kamerowy. Wszyscy ci ludzie pracują na efekt końcowy, którym jest pokazanie naszej pracy w kinie. Każdy członek ekipy postrzega ten świat z trochę innej strony i zwraca uwagę na inne szczegóły. W połączeniu tych twórczych przestrzeni zdarza się coś, co jest jedyne w swoim rodzaju. Coś, co można nazwać „wybuchem” magii. Każdy, kto jest uczestnikiem takiego zdarzenia, ma świadomość, że to jest to jedyne ujęcie, które musiało się zdarzyć. Chwila, która wyniesie widza w inną przestrzeń.

Mitsubishi Stories: Jaki jest Twój wzór chemiczny na reżysera?

Bartek Topa: Lubię pracować z reżyserami, którzy wiedzą, czego chcą, a jeśli nie wiedzą, to sprawiają wrażenie, że wiedzą, co robią. To jest rodzaj zaufania i w pewnym sensie rzucenia się na głęboką wodę – płyniemy razem w tej toni i nie wiemy, czy dopłyniemy do brzegu. I to jest chyba najbardziej ekscytujące! Twórcze relacje z reżyserem polegają na partnerstwie, ale też na zrozumieniu, że jest się w jakimś stopniu pionkiem, który może się realizować tylko w konkretnej przestrzeni. Relacje między tymi pionkami ustala reżyser.

Mitsubishi Stories: W dzisiejszych czasach każdy może być reżyserem, czy operatorem. Wystarczy, że ma telefon…

Bartek Topa:  Moje pokolenie myśli o tym, że praca twórcza jest skierowana do szerszego kręgu ludzi, bo jest ktoś, kto wymyślił tekst, są reżyser, operator, scenograf, te wszystkie piony i jesteśmy my – aktorzy. A dzisiaj każdy może być aktorem reżyserem, operatorem, bo mamy komórki – jesteśmy w stanie zrealizować cały film telefonem. Te krótkie filmiki, które trwają po 5, 10, 30 sekund, są zapisem naszej wrażliwości na świat, na to, co nas otacza. Ktoś zatańczył na chodniku, a my to od razu filmujemy, bo nas ciekawi. Zapisujemy takie sceny, żeby się podzielić tym, co zobaczyliśmy, żeby podzielić się swoją wrażliwością. Każdy chce pokazać świat przez swoją soczewkę. Dzisiaj w sekundę możesz podzielić się własnym światem z milionami ludzi. Myślę, że ten pociąg instastories, krótkich filmików, tego, co nam daje dzisiaj technologia, on pędzi, on naprawdę zasuwa.

Mitsubishi Stories: No właśnie  – świat zasuwa… Jak żyć?

Bartek Topa: Niektórzy ludzie zamykają się i przez tydzień, dwa tygodnie żyją bez komórek, bez kontaktu z innymi, bez bodźców z zewnątrz i stymulacji, które wciąż nas rozpraszają. Robią to po to, żeby zwrócić się w głąb siebie i zmierzyć ze sobą. Chcą odpowiedzieć sobie na pytanie: kim jestem dla siebie, a dopiero potem: kim jestem dla drugiego człowieka. Ciągle szukamy odpowiedzi, a odpowiedź jest tak blisko. Najważniejsza sprawa to budowanie relacji. Co to jest dobre życie? To są dobre relacje. Jeśli od dziecka będziesz wiedzieć, że to jest klucz do dobrego życia, to połowa sukcesu.  

W roli głównej: 
Bartłomiej Topa

Fotograf: Paweł Poręcki
Reżyseria i zdjęcia: Maciej Puczyński
Produkcja: Kinga Ossowska, Monika Kozłowska, Paweł Poręcki
Montaż: Arek Iwaniuk
Postprodukcja dźwięku: Filip Kuncewicz
Kolor korekcja: Maciej Puczyński
Napisy: Sebastian Mucha
Wywiad przeprowadziła: Kinga Ossowska